W internecie jest wszystko. I mam tutaj na myśli wszystko. Są w nim nawet takie rzeczy które nie śniły się webmasterom.
Internet z sekundy na sekundę staje się powszechniejszy. Z dnia na dzień wkracza w nowe dziedziny naszego życia czy wręcz nawet je stwarza. Możemy z jego pomocą robić coraz więcej. Może nam nawet pomówc rozmawiać z Bogiem.
Jako częsty bywalec tego miejsca natykam się na różne rzeczy. Plotki, fotki, i te kretyńskie blogi z kotkami. Po tym jak natknąłem się na pornografie via rss myślałem, że nic mnie już nie zdziwi. Myliłem się.
Serwis People2Pray.com oferuje nam możliwość zarządzania i współdzielenia… próśb o modlitwę. Jak to działa?
Rejestrujemy się.
Przebiega to szybko i bezproblemowo, bez zbędnej biurokracji. To co zwróciło moją uwagę to zapewnienie, iż mój mail będzie wykorzystany do dobra nie do zła. Znamy firmę która hasło „Nie bądź zły” zmieniła na „Nie bądź za bardzo zły”, ale to tylko tak wtrącam. Inna kwestia która policzyłem na plus jest fakt krótkich informacji o warunkach usługi i polityce prywatności. Tak, tak jestem frajerem, który czyta takie rzeczy, jednak nie czerpie przyjemności z czytania nudnego prawniczego bełkotu długości Mody na Sukces.
Wypełniamy profil.
Nie jest to obowiązkowe aczkolwiek wypadałoby powiedzieć o sobie kilak rzeczy skoro ludzie będą się za nami wstawiać u Boga.
W imię Ojca i Syna… działamy!
Możemy wyszukać prośby dostępne w publicznym katalogu. Zgodnie z duchem web2.0 możemy to czynić po tagach (tu zwanych kategoriami) lub przeglądając ostatnio dodane. Gdy już znajdziemy prośbę możemy komentować dodając swoje uwagi czy podejmując dyskusje lub poprostu przy zaznaczeniu opcji wysłać niejako prywatną wiadomośc do autora. W końcu gdy zdecydujemy się pomodlić w danej intencji klikamy logo serwisu. To powoduje iż osoba która dodała prośbę będzie wiedziała ile osób się „zajęło” jej sprawą oraz jakie to osoby. W tym celu istnieje sekcja raportująca o aktywności naszych próśb.
Na tej samej zasadzie możemy wyszukać osób, by znaleźć ludzi o podobnych zainteresowaniach. Ludzi możemy wyszukiwać również po mailu np. by znaleźć swoich znajomych i dodać ich na listę osób zaprzyjaźnionych. O tym jeszcze za chwilkę.
Również po tagach możemy wyszukiwać społeczności, które łączą ludzi np. z tych samych miejscowości lub o podobnych problemach.
W końcu możemy dodać własną prośbę. Wpisujemy w pole co nam leży na sercu i dodajemy kategorię. Ostatnią sprawą jest wybór rodzaju publikacji. Możemy prośbę zachować tylko dla siebie, czyli skorzyctać z roli organizacyjnej serwisu. Może to dziwne ale w dzisiejszych czasach ludzie o różnych rzeczach zapominają. Możemy opublikować ją by była dostępna w publicznym katalogu. Dodatkowo można zaznaczyć czy prośba ma być anonimowa np. w wypadku gdy dotyczy wstydliwego tematu. Ostatnim typem współdzielenia jest wybór osób i społeczności dla których nasza prośba będzie widoczna.
Z rzeczy typowo technicznych istnieje możliwość banowania użytkowników oraz flagowania próśb np w sytyacji gdy toczy się przy ich okazji interesująca nas dyskusja.
Kolejnym plusem jest fakt bardzo dobrego wykonania serwisu. Layout jest przejrzysty, miły dla oka, zaprojektowany na prawdę wygodnie i z wyczuciem. Nie jest „uświęcony” jakimś odpustowymi dekoracjami. No i oczywiście logo jest rozbrajające, nie tendencyjne swoją drogą, bo mogli dać aniołka. Jeśli chodzi o funkcjonalność to nie mam się do czego przyczepić a jak wiemy to sie właściwie nie zdarza. Temat socjalnego współdzielenia próśb o modlitwę i łączenia ludzi wierzących wykorzystany jest w 100%. Wpisuje ten serwis na listę Najlepiej Wykonanych Serwisów Web2.0.
Opisuje to wszystko i przyznam że nie mogę wyjść z podziwu. Wykonanie jest rewelacyjne a inicjatywa kosmiczna. Ktoś może powiedzieć, iż serwis to robienie szopki, wyśmiewanie religii, ale tylko jeśli się nad tym głębiej nie zastanowi. Internet przełamuje bariery, zaciera granice. People2Pray.com jest kolejnym, w dodatku świetnie zrealizowanym, tego przykładem. Idea mi się naprawdę podoba. To iż ludzie wierzący mogą odnaleźć siebie dzięki takiemu narzędziu, budować nim społeczności i realne więzy to coś wspaniałego. Jest to coś tak innego od głupich rozmów blogaskowych nastolatek na gronie czy flejmów u Harrego. Powiecie iż przesadzam ale pomimo iż nie jestem osobą uczestnicząca w żadnej religii serwis sprawił mi poprostu radość. Pokazał iż może jednak całe to marketingowe, przereklamowane, niedorobione web2.0 może się do czegoś realnie przydać, że są na tym świecie ludzie mili, prawdziwie społeczni, którzy chcą coś zrobić aby świat był lepszym miejscem mimo tak naiwnego sposobu.
Mam nadzieje iż bęzie pojawiać się wiecej takich serwisów zarówno pod względem pomysły/inicjatywy jak i poziomu wykonania.
Amen.*
*Nie mogłem się powstrzymać. hail autoironia.